piątek, 15 kwietnia 2011

sąsiedzi jako odrębna jednostka społeczna..

Sąsiedzi,kto ich nie ma.Niesamowitym jest jak dziwne to jednostki.Obecnie można podzielić sąsiadów na
1.stare pryki ,oglądające za dużo telenowel
2.młode (mogą być też strasze )mamuśki siedzące i zabawiające dzieci w domu.
Nie wiem które z tych dwóch typów jest gorszy.Ze starszych ,można się pośmiać,no bo co im w życiu pozostało ...Ale zjawisko młodych zdesperowanych,jest raczej tragiczne.Czasami wydaje sie że wiedzą o nas więcej niż my sami.Aż przechodzi przez myśl ,że w domu mamy po zakładane podsłuchy,lub kamerki.No ale lepiej w paranoje nie popadać.Jednak jest to frustrujące,gdy młode osoby zamiast żyć własnym życiem,zajmują się cudzym.Jedno jest śmieszne ,że żyją wg.schematu co do pór roku.W tym przypadku nieby zima jest najlepsza,bo mało na dwór wychodzą,ale trzeba być czujnym bo oko ''wilekiego sąsiada''zawsze czuwa.Co do zimy ,może Panie sąsiadki rzadziej są widywane,ale panowie wypełzają ze swych nor częściej(bo ktoś musi sanki pchać z dziećmi -teoria-nie praktyka) by móc spożywać chłodzone w śniegu piwo,debatując o nie wiadomo czym(obstawiam próbe wymienienia informacji z frontu sąsiedzkiego,by móc przekazać żonkom)...No ale po zimie przychodzi wiosna ,więc trzeba obgadać zebrane materiały dowodowe,oparte na długotrwałej obserwacji wybranego celu.Kiedy można się domyslić że ktoś gada o tobie,bo gdy nagle wychodzisz a obiekty obserwujące milkną.:))Wychodze z założenia,że wszystkiemu winna jest zwykła zazdrość,brak porządnego sexu w małżeństwie,wyjątkowe kompleksy.Brak zainteresowania ze strony jednego z małżonków.Faktem jest że sąsiedzi przydają się tylko wtedy gdy się wyjeżdża..tak na wszelki wypadek by lukneli na dom,wrazie czego..by ktoś się  skusił i chciał zrobić nalot ,w celu zdobycia ciekawych preciozów :)Ale na tym rola sąsiadów powinna się kończyć.Gdy byłam nastolatką,miałam bardzo ciekawą sąsiadke Zawsze wszystko i o wszystkich wiedziała.W oknie jej kuchni stała dość spora paprotka,i zawsze gdy tylko ktoś wchodził do klatki,lub dobiegał dźwięk otwieranej furtki ,można było dostrzec jej rude kudły wystające z nad kwiatka (mogła wymyślić lepszy kamuflaż).Było to raczej zabawne.Obecnie,uważam że powinno się przeprowadzić jakieś badania ,nad syndromem sąsiada-sąsiadki....Jakie to procesy chorobowe zachodzą w ich umysłach ,że  w którymś momencie szpiegowanie innych staje się celem ich życia....Więc do wszystkich wścibskich sąsiadów...pilnujcie własnego życia,bo zbyt duża koncentracja na innych,może doprowadzić do tego ,że przeoczycie burdel we własnym ''domu''....
ps.wyskrobałam jak umiałam,zdolnosci pisarskich jednak chyba nie będe miała...cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz