środa, 8 stycznia 2014

Relacje ''Wenus z Marsem ''.....czyli cienka linia do powiedzenia do widzenia.

Relacje ''Wenus z Marsem''....czyli cienka linia do powiedzenia do widzenia.

        Kto twierdzi ,że bycie razem jest łatwe...na pewno młodzi na początku dorastania w pierwszych swoich związkach.To jest cudowny czas wielkich uniesień,motyli w brzuchu,piorunów z nieba co powalają na kolana...Wielka burza hormonów z pierwszymi emocjami ,popędem ,ekspresywnym okresem przeżywania siebie wzajemnie.Wtedy to słońce jest bardziej ''złociste'',wszystko smakuje jak by lepiej..a co po nie którzy dadzą sobie głowę uciąć ,że wyrastają im skrzydła,mogą przeskakiwać góry ,przenosić mosty (jakoś tak...),co pewnie powinno wiązać się z obawami '' mam urojenia,czyżby objawy jakiejś poważnej choroby psychicznej??!!..Ależ skąd to właśnie pierwsza miłość,i jej skutki uboczne ,które dają dwojgu zakochanych (odurzonych )uczucie niby haju uczuciowego.Wtedy też niestety wiele młodych postanawia się pobrać bo jest tak cudownie .....Dlatego tyle rozwodów jest obecnie,bo gdy haj mija ,pojawia się rzeczywistość niczym nie przypominająca bajki.....Oczywiście dla adwokatów nastały czasy największych plonów....(więc tylko zacierają ręce ,ile wyciągną na co bardziej burzliwych rozwodach)...Ale ja nie o tym..
Czym jest prawdziwa miłość.......nie jest w większości niczym tak wspaniałym.Dwoje ludzi powiedzmy,że dorosłych postanawia się ze sobą związać.Dwa przeciwne bieguny,inne przyzwyczajenia,inne życia,poglądy...Ktoś tam twierdził ,że przeciwieństwa się przyciągają...ale powinien dodać ,że wtedy następuję katastrofa....Oczywiście nie zawsze.Życie samo w sobie to skomplikowania materia.Nie jest z reguły usłane różami.Skryte marzenia ,pragnienia gdzieś tam giną będąc w związku.Ludzie powtarzają ,że trzeba się dotrzeć(czasami aż krew tryska od tego docierania).Człowiek poznaje drugiego człowieka całe życie i uczy się jak żyć z tą drugą stroną,i nie zwariować...I tak na panteonie uczuć i paskudztw życia wyłaniają się oni....''Wenus ''i ''Mars''....Zazwyczaj kojarzeni jako osobniki z dwóch różnych planet....a wg.mnie bliżej im jednak do mitologicznych odpowiedników.....Ona piękna zewnętrznie (wewnętrznie jak kto woli)kokieteryjna ,uwodzicielska....i On nie brzydki mąż stanu z zapędami jak tu podporządkować swoją Wenus.....no bo jak to (w Biblii świat do mężczyzn należy ,i koniec kropa)..(mam trochę odmienne zdanie).Mężczyzna taki jak on rozbuchany w swoim świecie miał plan ,w tym planie podboju brakowało mu tylko tej jedynej...Jako,że mówi się,że przeważnie uroda i inteligencja nie idą w parze....a jednak to nie prawda...Więc Wenus zapatrzona w swojego Marsa odzywa się i co ..........jakaś blokada....czyżby rzeczywistość się zakrzywiła....?!!Co jest.....?!Więc zaczyna się burza mózgu ,jak mówić do niego by zrozumiał.....Kobiety to analityczne ,emocjonalne stworzenia ....Te wrażliwsze co najmniej raz w miesiącu mają jazdy....mniejsze większe....hormony zrobią swoje.No i wtedy bywa nie ciekawie..ale gdy ten trudny czas mija.On patrzy na nią jak na potwora,ona na niego jak na złoczyńce bo nie rozumie jej potrzeb.Co śmieszne większość jak i nie wszystkie kobiety pragną tego samego ,czułości,docenienia nawet drobiazgów.Dzięki temu stają się pełniejsze w oczach jegomościa ,którego pokochały.Dla faceta to bzdura,ale czy chcemy czy nie patrzymy na siebie jego oczami....i chcemy widzieć w nich ,że jesteśmy najważniejsze.Tym czasem jegomość narzekając na swoją Wenus ,że zrzędzi marudzi ,mimo prostych komunikatów...np.ranią mnie twoje słowa,jest mi źle,nie doceniasz mnie,...to są proste zwroty...Dla niego są bzdurą ,wynikającą pewnie z jakiś zaburzeń bo jak to jest dom ,mieszkanie,on pracuje ....lodówka pełna ..Więc czego Babo jeszcze chcesz...?!!No i w tym momencie Mars odrzuca Wenus ..bo ona patrzy na siebie w lustrze i czuję się przezroczysta.Myśli przecież mówię jasno,to czemu on mnie nie słyszy.Bo trzeba trochę wysiłku by zrozumieć,że ta mała ,duża W ....potrzebują jego .Jego adoracji,akceptacji.Więc żyją tak obok siebie raz gorzej raz lepiej....niby rozmowy .Ale zaczyna się mijanie.Pojawiają pretensje.....Ona mówi ,on nie słucha....Jak on zaczyna mówić ona ma ochotę usiąść wziąć misia zacząć  wyć i uciec do mamy.No ale to dorosłość pokochałaś ,więc słuchaj.Ale pojawia się BUNT ,na pokładzie.Pytania Czemu???......On nie walczy,nie okazuję czułości...przestaje wspierać....i stają się obcy.Chcemy odejść ale wtedy pojawia się owo TO.....mała niewidzialna nić łącząca ......ledwo pulsująca ale jest.Dobrze wkurwia Wenus,Mars czuję to samo .I to jest to .Miłość.Upierdliwa ,męcząca ,raniąca,z przelotnymi chwilami radości....Czujesz całym ciałem ,w gorzkich awanturach...Bo co kierujemy wobec tych ,których kochamy rani nas tak samo.
I pewnego dnia Wenus i Mars ...po kolejnej awanturze,dwoje mówiło,ale słowa uleciały.Jak by ona mówiła po hebrajsku , on mówi a jego słowa w jej głowie brzmią inaczej...Bo ona odbiera dosłownie...I co dalej...Lepiej skończyć niech Mars wraca na swój Olimp,a Wenus wróci do morza ...bo pewnie tyle łez wyleje.Ale jak są łzy,jak jest złość....jest jeszcze miłość.Bo miłość składa się z najbardziej po papranych emocji,i uczuć.Tych pozytywnych ,jak i negatywnych.Wenus i Mars w uniesieniu nienawiści nie widzą jak nić łącząca pęka....A teraz stop.....Co by było gdyby on na chwilę jej wysłuchał,bo jeżeli jest ważna to usłyszy co mówi...i przyznanie ,że zraniło się tą drugą małą,dużą W ....nie jest wstydem ,nie urąga męskości.....A co by było gdyby jasno wytyczyli linię własnych pragnień,i połączyli to w całość.Zatrzymali się na chwile.I zastanowili ,że ta druga strona może i ma wady ale ma coś co powoduję ,że myśl o życiu bez tej osoby wydaję się być katorgą.Przestać się winić,zacząć rozmawiać o tym co rani ,czego brakuję....Serce w sercu...Może wtedy Wenus i Mars nie musieli by powiedzieć sobie do widzenia ??!!Ludzie przestali słuchać się wzajemnie.Mijają się ,nie dostrzegają...A jednak nie ma nic potężniejszego niż bycie we dwoje.Koniec każdego czeka taki sam...(no prawie...nie których miły we śnie ,innych nie koniecznie) ale tak naprawdę w życiu,nie ma nic cenniejszego niż zestarzeć się przy boku osoby którą się Kocha...Serce nie sługa....(...)''Bo miłość sądzi sercem,nie oczyma.Stąd też w obrazach Kupid oczu nie ma.''(...).....
Inaczej myślimy postrzegamy.Inność czyni nas wyjątkowymi.Wenus i Mars pochodzą z jednej planety ....i nie muszą we wszystkim się zgadzać.Ale nie zapominać ,że tylko dwie osoby mogą utworzyć całość z dwóch różnych fragmentów układanki.I ta wtedy da nową historie.Nie zapominać o adorowaniu tej mniejszej strony,docenieniu,a wtedy ta druga strona nigdy nie odejdzie.To działa w obie strony...
Wenus i Mars są z ziemi....jak najbardziej...
Cdn...a może i nie ...Ciągle brak talentu pisarskiego...ehh...