poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Ideały ideały....czyli ograniczona tolerancja.

Przychodzimy na świat z założeniem,że musimy być idealni.Dwie ręce,dwie nogi,wykluczamy opcje jedno oko.Musi być dwoje wspaniałych oczu.Skóra idealna.Słowem, całość ma być nie naznaczona bliznami i deficytami.No i oczywiście wszystkie zmysły muszą być sprawne.Ludzie lubią gdy wszystko co piękne jest ,nie uszkodzone .Bo czy ktoś spotkał osobę ,która kupiła by pękniętą filiżankę??!!!Ludzie którymi się otaczamy też muszą być piękni ,mądrzy ( a mądrość nie  zawsze idzie w parze z urodą).Niestety życie jest nieprzewidywalne.Nigdy nie wiadomo co nas spotka,okaleczy fizycznie czy psychicznie.Mówi się o tolerancji wobec osób z niepełnosprawnościami.Jednak czy tolerancja jest dobrym określeniem ,na traktowanie ludzi z różnymi deficytami??!!Człowiek przede wszystkim powinien czuć się akceptowany bez względu na stan fizyczny.''Bądźmy tolerancyjni'' dla  osób z uszkodzonym narządem ruchu.Przecież to nie wymaga tolerancji a poznania człowieka i tym jaki jest,a nie co mu dolega.Może  wróćmy do tego czemu ludzie tak dziwnie reagują np.na osoby poruszające się na wózku?!.Ponieważ w głębi duszy dziękują ,że nie  są na ich miejscu.Czemu ludzie ,którzy leżą w szpitalach ,ze świadomością ,że już nie wstaną, przeżywają dramat,myśląc iż gorzej być nie może.Wtedy  jakaś pielęgniarka obraca go jak lalkę ,zmieniając pieluchy cewniki ,doprowadzając tym samym do ogromnego upokorzenia i pozbawienia resztki własnej godności.Ludzie nie myślą w kategoriach ,że ktoś przeżył ciężki wypadek ,chorobę,która zabrała mu lub jej sprawność i czasem jeszcze więcej.Nie dość ,że sytuacja jest dramatyczna dla tej osoby,i tylko jej . Często rodziny i bliscy  zachowują się jak by to ich spotkało.Tak nie jest.Zadaniem bliskich jest być ,akceptować ,być wsparciem .Każda z osób poszkodowanych ma prawo się załamywać ,wątpić,ryczeć,rzucać wulgaryzmy ,bo to życie tej osoby rozsypało się w jednej chwili.Po długim czasie,większość jest samodzielna ,samowystarczalna .Często dopiero po takim  wydarzeniu wielu ludzi dowiaduję się kto był przyjacielem ,a kto nie.Dużo osób ,odcina się od znajomych ,którzy ulegli wypadkowi ,bądź zachorowali.Czy oceniać ich negatywnie?!Nie moja to rola.Wiem ,że nie którzy  po prostu nie wiedzą jak się zachować,czują skrępowanie,i zdają sobie wtedy sprawę ,że wszystko może się zmienić jak za mrugnięciem oka.Trzymając się z daleka żyją dalej w słodkiej iluzji ,że złe przytrafia się innym.Nie potrzebne skrępowanie,ponieważ każdy chce  jak naj więcęj normalności ,w sytuacjach w ,których normalności nie ma.Uśmiechają się ,walczą o każdy dzień,i jeszcze muszą znosić gapiących się ludzi,czując się jak by byli eksponatem muzealnym.Włączamy telewizję i słyszymy o tolerancji,o tym jak wspaniałe są osoby na wózkach,niewidome,głuchonieme etc...Pytanie nasuwa się jedno .Wspaniałe są bo, z czymś się zmagają,czy wspaniałe są ich charaktery?.Uważam ,że osobowości i charakteru nie da się zmienić.Im więcej roztkliwiania ,tym bardziej obraz tych osób jest zakrzywiany i  oddala się od celu równość i akceptacja.Steven Hawking jest ciężko chory ,nie może się poruszać,mówić,lecz jego umysł dalej pozostaję sprawny, genialny.Ktoś by powiedział,ale co ty tam wiesz,nie jesteś na miejscu tych osób ,i nie chciała byś.Pewnie ,że  bym nie chciała ,oni też nie chcieli.Stało się inaczej.Jednak wiem ,że to co najlepsze w ludziach jest to co jest w środku ,nie na zewnątrz.Partnerki /partnerzy odchodzą od swych ''ukochanych'' bo wizja życia z osobą na wózku jest przerażająca.I po raz kolejny,ten stan może przerażać tylko i wyłącznie osobę którą spotkało coś złego.Coś się zmienia,coś będzie inaczej,ale nie znaczy gorzej.Będzie wymagało trochę humoru ,dystansu,siły ,pomysłowości ,planowania...a na końcu okazuję się ,że jest dobrze,że docenia się bardziej.I to się nazywa dorosłość ,i dojrzałość.Takie jest życie.Pełne zakrętów,dołów,wzlotów i upadków.Wielkich niewiadomych.Życie daję w kość,ale jesteśmy tylko chwilą.Dążyć powinniśmy do poznania drugiej osoby,nie krępować się gdy ktoś nie wygląda jak wyjęty z okładki magazynu.Po przez różnice wszyscy się uzupełniamy.Gdyby wszyscy byli ''piękni i idealni''to skąd byśmy mogli wiedzieć ,że jesteśmy tacy?!Stali byśmy się nijacy.Każda nawet mała blizna nadaję nam cech szczególnych.Jak zmarszczki ,które są znakiem czasu na naszych twarzach.Tolerancja to złe określenie,na pojmowanie tego co nas wyróżnia.Wyznacza pewne ograniczone zachowania,jest coś innego ,toleruję ,i jest to super.Nie jest .Gdyż tolerancja to za mało, za płytko.Ludzie muszą dążyć do poznania drugiego człowieka po przez to jaki jest ,co wnosi w życie.Iść przez życie ,z akceptacją ,którą każdy chciał by otrzymywać.Z poczuciem równości,mimo niedoskonałości.Niedoskonałość jest doskonałością .Ona nas nie definiuję ,ale wyróżnia z tłumu.Bo każda widoczna niedoskonałość pokazuję ,że kogoś coś spotkało,ale pokazuję również ,że nie można się poddać.Nie ma ludzi idealnych,są ludzie ,którzy dostrzegają więcej,i ci co widzą to co z zewnątrz.Ci drudzy krzyczą o tolerancji ,jak by to ich centralnie dotknęło.Epatują swoją tolerancyjnością ,żeby pokazać jacy to cudowni są,a tak naprawdę nie uczą się niczego,i dalej pozostają puści i płytcy.Nie trzeba krzyczeć,że -O!!Patrzcie niepełnosprawny ,wspaniały!!A co w niepełnosprawności wspaniałego??!!Nic .Można powiedzieć ,i tu przepraszam za zwrot ..to jest  do Dupy!Jednak trzeba żyć.Nie krzyczmy o tolerancji,po prostu poznawajmy ludzi.Traktujmy innych jak sami chcieli byśmy być traktowani.Akceptujmy.Każdy kiedyś odejdzie,nie komplikujmy sobie życia.Zaoszczędźmy wielu ludziom nie potrzebnego współczucia,bo to tylko sprawia ,że w człowieku narasta frustracja.Bo jak ciężko by nie było,to przynajmniej współczucie by sobie darowali.Dawajmy sobie radość wzajemnie.Bądźmy równi ,wtedy tolerancja nie będzie potrzebna ,bo będziemy brali siebie takimi jacy jesteśmy a nie przez pryzmat nie ideału zewnętrznego.Taki bowiem nie istnieje.Akceptacja znaczy biorę ciebie ze wszystkim ,tolerancja ....toleruję ,znoszę to ,że jesteś.Więc jestem za akceptacją,otwartością i poznaniem.Lepiej mieć otwarty umysł ,i serce na wszystko co różne,niż ograniczoną tolerancję .

poniedziałek, 5 stycznia 2015

''Zbudowałem dom,spłodziłem syna, zasadziłem drzewo'' czyli duma faceta..a babeczki na bok

''Zbudować dom,spłodzić syna i zasadzić drzewo'' słowa dumnych mężczyzn ,które za iście sprawiają ,że chce mi się śmiać.Brzmi mi to bardziej jak slogan reklamowy,no ale są osoby pewnie dla których są bardzo poważne..A może by tak od początku historie zacząć.Dwoje ludzi się poznaję,zakochują się w sobie.Nie rozłączni,on przysyła kwiaty ,zaprasza na randki,by przypodobać się swojej przyszłej.Czytaj łowów początek.W swych staraniach wychodzą z siebie,ona zauroczona tym szarmanckim jegomościem nie może wyjść z podziwu.Przychodzi upragniony moment ,oświadcza się jej.I tu stop...Prawda pierwsza jak dzierlatka młoda,lub już swoje lata ma i dalej panna to podchody po pierwszej randce przeskoczyła by do etapu pierścionka,by móc jak najszybciej odziać się w wyśnioną kibić ,wieczór panieński ,suknia masa przygotowań więc skrócenie czasu na pierścionek od razu było by najlepsze.Bo przecież z dnia na dzień nie młodnieje ,suknie ślubne na drzewach nie rosną a i wici o rychłym ślubie ino mik na facebooku trzeba zamieścić by te co wolne pozazdrościły zmiany stanu cywilnego.Bo przecież jej luby niczym buhaj Joe ,jest tylko jej i trzeba to zalegalizować nim się rozmyśli.Plany ahh...piękny ślub ,zdjęcia profesjonalne w sceneriach dzikiej przyrody ,byle by tylko jakiś dziki zwierz nie wyskoczył w trakcie jako mistrz drugiego planu.Tak więc przyszła panna młoda myśli jak to cudnie będzie ,każdego dnia zdjęcia na instagramie ,facebooku i innych tego typu będzie zamieszczać ..jak idą przygotowania,a o panu młodym jakoś cicho..Nadchodzi sądny dzień wszyscy goście są.Pan Młody zacny,składa przysięgę swej lubej ona w swej pięknej sukni ze łzami w oczach wkłada mu obrączkę .I po wszystkim ,teraz trzeba to na facebook wrzucić,i tak to się dzieję do końca wesela.Obserwujemy każdy moment tego wielkiego wydarzenia nie ruszając się z domu.W duchu to ja dziękuję ,że z nocy poślubnej fotki zachowują dla siebie.Ale życzymy młodym wszystkiego co najlepsze .Bo w końcu raz człowiek bierze hmm...ślub,przynajmniej do rozwodu.Przeskoczmy podróż poślubną.Małżeństwo żyję w zgodzie i szacunku ,pracują na większe mieszkanie ,dom więc i czasu dla siebie mniej.On jeszcze atrakcyjny i ona niczego sobie.I przychodzi taki dzień ,gdy dwie kreski na teście ciążowym pojawiają się.I znów radość przeogromna.Będzie dzidzia,będzie tak słodko będzie się działo:),rodzina wreszcie w komplecie.I mijają miesiące kg lecą ,hormony szaleją ona jeszcze w miarę wygląda.On jakoś więcej pracy by dzidzi mleka nie brakowało.No ale kobieta ,patrzy i nie wierzy,że coś nie tak z figurą,ale po porodzie szybko do formy wróci,a i mąż na obiadkach żoneczki jakiś pulchniejszy się uczynił.Pracuję na ten dom jak szalony,na wypasione zabawki.Gdy szkrab  pojawia się na świecie ahy i ohy jaki piękny,bo co rodzice nie powiedzą ,że to małe pomarszczone jak śliwka ,czerwone skrzywione wyglądające ciut zabawnie na ten moment urodziwe nie jest..Bo to przychodzi z czasem.Ludzie witają malucha na świecie ,oczywiście na facebooku ledwo co z łona wyszło a już w sieci.Sesje zdjęciową maluchowi trzeba zrobić ,by od koleżanek gorszą nie być,a i profil swój też już musi mieć.Bo nie wypada ,dzisiejszych czasach by nie miał ..Wracają do domu ,i się zaczyna ciągły płacz zmiana pieluch wstawanie w nocy ,on może i czasem w stanie no ale jako ,że to matka pokarm posiada musi dreptać kilka razy w nocy do małej bestii ,która ciągle czegoś chce.Płacze jak głodna,mokro,kolka,ząbki albo tak po prostu bo ma ochotę poryczeć z nudów.I mijają miesiące,ona już nie taka piękna,bo waga ani drgnie,oczy podkrążone,włosy nie umyte,zamiast kiecki dresy,a on pachnie perfumami najdroższymi,ona już nie koniecznie,on zadbany biega do pracy ,by po powrocie jak król zasiąść do obiadu ,i położyć się do łóżka bo przecież tak ciężko pracował.W tym czasie ,kupili dom od developera ,ale zanim skończą go budować trochę minie.Ojciec oczywiście dumny i blady jak ten paw ,chwali się zdjęciami syna ,już nie koniecznie żony.Bo żona to już nie taka jak na początku,jakaś dziwnie spięta,nie w humorze,a przecież cały dzień w domu z ''następcą tronu'' siedzi .Powinna się cieszyć.A żona załamana ,wchodzi na facebook i widzi koleżanki w idealnych formach ,bawiące się ,poznające nowych facetów,bo ten jej to i brzuch wielki mu się zrobił,i gdzie ta jego czupryna bujna??!!Wyjście do kina ,ale następca jeszcze za mały,a ona nie mieści się w stare ciuchy.Zrezygnowana,stosuje diety ćwiczy ,skutek opłakany więc i z księciem czasem po płacze,Mąż już kwiatów ,nie kupuję,wierszy nie czyta ,nie adoruję tylko od wejścia słychać -A co na obiad!!??bo głodny jestem.Nie powie jej ,że ładnie wygląda,i tak dzień po dniu,panicz rośnie ''król także'',a królowa jakaś inna ,już nie rumiana,chyba gdy wściekłość w niej narasta ,gdy gacie królowi prasuję ,i ubikacje po jego wyjściu szoruję.Myśli w nowym domu ,będzie lepiej.Po macierzyńskim wraca do pracy,królewicz z nianią.Ba ,guwernantką ,co to łaciny i greki roczniaka uczyć będzie.Królowa ,zmienia fryzurę,trochę się poprawia,a i samopoczucie lepsze,bo już domek czeka na ''wsi'',Wprowadzają się na swe piękne włości ,dumni zadowoleni,przyjaciół zapraszają kąty swe przedstawić jak najszybciej,królewicz gdzieś tam z nianią by się nie plątał...Gdy po przyjęciu godnym królów ,i suto zastawionym stołem pełnym potraw azjatyckich ,bo przecież trzeba być na czasie,a nie z polszczyzną wyskoczyć do gości .Przecie to wstyd by był.Przyjęcie się kończy,on się kładzie ona też ,zdawkowe słowa.Odwróceni plecami zasypiają.Z rana on łopatę bierze ,krzak ciągnie za sobą.Kopię,potem oblany ,zdyszany bo nadwaga zdrowiu nie służy,ale przynajmniej włosy nie przeszkadzają już.Sadzi do ziemi ,krzew swój cudowny,bo to jabłoń piękna jest.Kończąc czuję się niczym ''Pan świata''.I mówi na głos .''dom zbudowałem ,syna spłodziłem,drzewo zasadziłem!!!''(i tu zapomniał,że nie on ten dom budował ,więc może budowlańcom kwiatki;))Tylko,że żona już nie czuję się kochana,adorowana,a i on dla niej jakiś taki inny jest.Już nie ma czułych słów.Kwiaty ,już nie,teraz to garnki i skarpety pod choinką. Królewicz ,to jak ojciec ''król''w jedno miejsce chodzi piechotą ,i na tym samym tronie siada.A  królowa ,ku rozpaczy i królewskie i książęce gacie prasuję,nie wierząc ,że tak ta bajka nie wyglądać miała.I była suknia  weselisko na 500 osób,zaloty adoracje.Zapomnieli czemu ślub ze sobą wzięli.Wielkie wesele ,równie rozwód głośny był.Dom sąd podzielił,drzewo zmarniało,a książę co drugi weekend u króla jest.Chyba ,że król 20 lat młodszą królewnę podrywa.A królowa ,księcia wychowuję zastanawiając się ,jak to się stało ,że w ogóle za króla -ogra wyszła.Łatwo wziąć ślub,ale równie łatwo zapomnieć,czemu za tą drugą osobę wyszliśmy.Małżeństwo ,nie jest spoczęciem na laurach.Zdobyłem,i koniec kropka.Miłość jest jak ogień nie podsycany zgaśnie.;)))))